czwartek, 28 września 2017

53. Podkłady drogeryjne - recenzja trzech faworytów w cenie do 30 zł.

Buenos dias!

Jednym z najczęściej zadawanych pytań w kontekście makijażu jest pytanie o dobry podkład. Jest to pojęcie tak szerokie, że bez poznania szczegółów dotyczących oczekiwań przyszłej posiadaczki, w zasadzie nie da się na nie poprawnie odpowiedzieć. Coś co dla jednej kobiety będzie dobre w tym kontekście, dla innej zupełnie się nie sprawdzi. Często nie pomaga również fakt, że mamy na rynku dostęp do tak szerokiej oferty kosmetyków, że niemożliwym jest przetestowanie w domowych warunkach większości z nich.. 


Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moją opinią na temat trzech podkładów drogeryjnych, w cenie do 30 zł, które bardzo dobrze mi się sprawdziły. Podkreślę, że fakt, iż sprawdziły się dla mojej cery nie oznacza, że są uniwersalnie najlepsze, po prostu przybliżę Wam moje odczucia i konkretne właściwości tych trzech produktów.


#1
 Catrice HD Liquid Coverage


Myślę, że większości z Was pierwszego podkładu, który chciałabym Wam zarekomendować nie trzeba przedstawiać. Podkład Catrice HD już kilka miesięcy temu "zalał" drogeryjny rynek kosmetyczny z taką siłą, że w pewnym momencie był zupełnie niedostępny stacjonarnie. Co o tym zadecydowało? Jest to produkt bardzo mocno kryjący, a przy tym lekki w formule. Zastyga do matu, co powoduje bardzo mocne wyrównanie koloru cery bez efektu maski i dyskomfortu noszenia. Nie ściera się w trakcie dnia. Wiem, że część osób zarzucała mu, że przy dłuższym noszeniu zapycha, jednak ja osobiście uważam, że przy odpowiednim demakijażu i dobrej pielęgnacji nie macie się czego obawiać. Minusem dla mnie jest ograniczona skala odcieni - najjaśniejszy 010 nie jest aż tak jasny, jakbym sobie tego życzyła. Produkt dostępny w sieci Drogerii Hebe.

#2
Wet'n'Wild Photofocus


Najnowszy podkład amerykańskiej marki Wet'n'Wild był dla mnie niesamowitą niespodzianką już po pierwszym nałożeniu. Otrzymałam do testu dwa odcienie i ku mojemu zaskoczeniu przy pierwszym kontakcie z tym podkładem.. oba odcienie były bardzo jasne, czysto beżowe. Różniły się jedynie tonacją, jedna była chłodniejsza, inna delikatnie bardziej żółta. Każda z nas, która naturalnie ma bardzo jasny odcień cery, wie, że prawdziwie jasne, a przy tym neutralnie beżowe podkłady to rzadkość na rynku kosmetyków drogeryjnych. Odcienie tego podkładu są rewelacyjne. Drugą niespodzianką była konsystencja i krycie. Lekka, bardzo komfortowa formuła i krycie, które można zbudować do mocnego - to połączenie idealne. Same decydujecie, czy chcecie lekkiego krycia czy mocniejszego makijażu. Niezależnie od Waszej decyzji, podkład będzie komfortowy w noszeniu. Jestem nim oczarowana i polecam Wam przetestować go właśnie teraz, kiedy dużymi krokami zbliża się jesienny, chłodniejszy czas.  Produkt dostępny wyłącznie w sieci Drogerii Natura.


#3
KOBO Smoothing Make Up


Trzecią propozycją, która u mnie sprawdziła się bardzo dobrze w sezonie letnim jest podkład marki Kobo - Smoothing Make Up. Ze wszystkich trzech prezentowanych dzisiaj, ten ma zdecydowanie najlżejszą formułę, jest najdelikatniejszą propozycją. Aksamitny, bardzo komfortowy. Nie zbudujecie nim mocnego krycia, ale sprawdzi się w dziennych makijażach. Dla mnie osobiście nie jest to podkład do zadań specjalnych, jednak w warunkach codziennych cenię go za lekkość i komfort noszenia. Produkt dostępny w sieci drogerii Natura.




Mam nadzieję, że moja recenzja pomoże Wam w wyborze dobrego podkładu drogeryjnego na zbliżający się sezon jesienny. Jeśli znacie któryś z tych podkładów, dajcie koniecznie znać jakie są Wasze odczucia. A może w drogeryjnej ofercie trafiłyście na inny podkład, który sprawdził Wam się idealnie? Czy więcej opinii, tym więcej z nas będzie miało szansę na odkrycie nowych produktów.

Stay tuned! 






*Post nie jest sponsorowany, wszystkie wyrażone opinie są moimi własnymi.

niedziela, 30 lipca 2017

52. Buenos dias & Solo Soprani #3 SMILE

Buenas tardes!

W poprzednich dwóch postach (klik! & klik!) przedstawiłam Wam dwa nowe zapachy Solo Soprani - DREAM i LOVE. Pisałam również, że linia składa się z trzech propozycji, w związku z tym dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o ostatnim z nich, o nazwie SMILE. 


Co charakteryzuje zapach SMILE? Jest skomponowany tak, że polubi się z nim każda kobieta kochająca lato, słońce, kwiaty i owoce. Głównymi komponentami są bergamotka, gruszka, mandarynka i czarna porzeczka. Dodatkowo wyczuwalne są akordy jaśminu, frezji oraz drzewa różanego.  To zapach wakacyjny, zapach relaksu i uśmiechu - taki, który chcemy mieć przy sobie nieustannie.


 

W pierwszym poście dotyczącym rodziny zapachów Solo Soprani obiecałam Wam, że pod koniec serii zdradzę, która z trzech propozycji najbardziej przypadła mi do gustu. Bezapelacyjnie jest nim zapach SMILE! Uwielbiam perfumy, które w swoich nutach mają czarną porzeczkę, a tutaj jest ona mocno wyczuwalna. 


Żeby rzetelnie podsumować dla Was całą serię, chciałam ją najpierw dobrze przetestować. Pierwsze wrażenie to jedno, natomiast obiektywna, przemyślana recenzja wymaga czasu i "ponoszenia na sobie zapachu" więcej niż jeden raz. Poniżej przedstawiam Wam proporcje zużycia moich trzech Solo Soprani. Myślę, że zużycie najlepiej pokazuje, który z nich jest moim ulubionym, którego używałam najczęściej oraz fakt, że solidnie je przetestowałam zanim wypowiedziałam swoją ostateczną opinię :-) 
  

Wszystkie trzy zapachy Solo Soprani dostępne są w sieci Drogerii Rossmann na terenie całej Polski. 



W kolejnym poście wrócimy do recenzji produktów makijażowych, opowiem o trzech drogeryjnych podkładach, które świetnie mi się sprawdziły!


Stay tuned!

niedziela, 2 lipca 2017

51. Buenos dias & Solo Soprani #2 LOVE

W poprzednim poście starałam się przybliżyć Wam nową linię włoskich zapachów Solo Soprani oraz makijażem opisać jeden z nich - DREAM. Ze względu na moc tego słowa i ciekawą kompozycję zapachową, było to swojego rodzaju wyzwanie, ale.. mimo wszystko nie tak duże, jak opisanie drugiego zapachu z tej linii, o nazwie LOVE.


LOVE to zdecydowanie najczęściej nadużywane słowo świata, zgodzicie się ze mną? Operujemy nim codziennie, rozdajemy na prawo i lewo, a co za tym idzie.. często gubimy jego prawdziwy sens i wielką moc. LOVE powinno być zarezerwowane na specjalne okazje, wyjątkowe momenty, niezapomniane emocje.. oraz niepowtarzalne doznania. Każdy, kto jest miłośnikiem perfum wie, że pierwsze wrażenie zapach może na nas zrobić tylko raz, i właśnie takie, niesamowite wrażenie robi zapach Solo Soprani LOVE.


Twórcą kompozycji zapachowej Solo Soprani LOVE jest Mathias Werner, zapach powstał w 2016 roku. Głównymi nutami są jabłko, malina i mandarynka, których dopełnieniem jest jaśmin, frezja, ambra i wanilia. Dzięki takiemu połączeniu zapach możemy zaliczyć do kategorii słodko - owocowej, aczkolwiek wanilia nie dominuje na tyle, żeby zapach mógł być odbierany jako męczący. Idealna propozycja na letni, ciepły czas.





 Mam nadzieję, że przy najbliższej okazji skusicie się na poznanie zapachu Solo Soprani LOVE. Jest dostępny w sieci Drogerii Rossmann, wraz z znanym z poprzedniego wpisu zapachem DREAM (klik!) oraz zapachem SMILE, który postaram się przybliżyć Wam już niebawem. W następnym poście zdradzę również z którym z trzech zapachów Solo Soprani (dosłownie!) nie rozstaję się od kilku tygodni.  




 Stay tuned!

poniedziałek, 19 czerwca 2017

50. Buenos dias & Solo Soprani #1 DREAM

Myślę, ze nie ma na świcie osoby, której obce byłoby słowo dream. Marzenia i sny towarzyszą nam przecież nieustannie, i mimo, że wszyscy je posiadamy, dla każdego mają swoje własne, unikatowe znaczenie. Kiedy chwilę się nad tym zastanowiłam, ciężko było mi wyobrazić sobie przedmiot lub zapach nazwany za pomocą tego słowa. Skoro wszyscy postrzegamy dream na swój sposób, jaki miałby być zapach, który mógłby o tym opowiadać?


Solo Soprani Dream to nowy zapach włoskiej marki Luciano Soprani. Twórcą kompozycji zapachowej jest Evelyne Boulanger, od lat współpracująca z takimi markami jak na przykład Comme des Garcons. Nazwa zapachu nie jest przypadkowa. Twórcy podjęli się trudnego zadania, łącząc nuty białej róży, bergamotki, kwiatu jabłoni, piwonii i lnu, oraz przełamując kompozycję przez dodanie nut drzewa sandałowego oraz cedru.


Zapach zaintrygował mnie od samego początku mimo, iż nie jest to ten typ perfum, które wybrałabym w ciemno. Nie jest ani słodki, ani ciężki, ani duszący, ani przesadnie intensywny. Nie jest też ulotny, nie jest lekki, nie jest oczywisty. Zatem jaki jest? Marka Solo Soprani poprosiła mnie o opisanie tego zapachu.. a ja uznałam, że zrobię to po swojemu, trochę nietypowo, i postaram się opowiedzieć Wam o nim.. makijażem. 




To, co możecie zobaczyć w dzisiejszym makijażu to niestandardowe dla dziennego looku kolory: granat i mięta oraz chłodny róż. Propozycja nie mająca nic wspólnego z nieco nudnym, typowym, dziennym makijażem typu nude.  Gdybym miała zobrazować zapach Solo Soprani Dream strojem powiedziałabym, że świetnie pasuje do białej, klasycznej, dobrze skrojonej koszuli. Kobiecy, delikatny, chłodny, nowoczesny.




Mam nadzieję, że mój makijaż zachęci Was do przetestowania tego nieoczywistego zapachu. Solo Soprani Dream dostępny jest w sieci Drogerii Rossman na terenie całej Polski. 


Ponieważ linia Solo Soprani to nie tylko Dream. w kolejnych postach postaram się opisać dla Was dwa kolejne zapachy makijażem, zdradzę też która z trzech dostępnych wód jest moją ulubioną.



Stay tuned!


niedziela, 19 marca 2017

49. Glitter spring make up | Kobo | NYX | Catrice | My Secret | Golden Rose | Physicians Formula


Wiosna zbliża się dużymi krokami, a co za tym idzie w kwestii makijażu staniemy niebawem przed wyborem - rezygnujemy z ciemnych, zimowych kolorów na rzecz pasteli, rozświetlenia i delikatności, lub pozostajemy przy nich dodając wiosenny akcent. Takim akcentem może być np brokat, iskrzący cień lub pigment.




Jeśli o brokacie mowa, przyznam się, że przez dłuższy czas miałam problem z zaaplikowaniem go tak, żeby utrzymywał się na powiece przez cały dzień, nie osypywał się, a co za tym idzie, żeby nie tworzyły się puste miejsca. Problem rozwiązał się w momencie, kiedy zaczęłam używać Glitter Primera marki NYX. 

Kolejność jest taka: 
1. Aplikuję bazę pod cienie (Kobo)
2. Na całą powiekę (aż pod łuk brwiowy) nakładam bazowy cień
3. Przyciemniam zewnętrzny kącik burgundowym, matowym cieniem, robię kreskę eyelinerem, na dolną powiekę aplikuję czarną kredkę (Physicians Formula)
4. Na środek powieki punktowo nakładam bardzo cienką warstwę kleju NYX Glitter Primer
5. Małym, precyzyjnym pędzelkiem nakładam sypki brokat (NYX Glitter)
6. W wewnętrznym kąciku dodaję odrobinę pigmentu (Kobo) dla stworzenia delikatnego przejścia od brokatu do cienia bazowego w samym wewnętrznym kąciku oka


Jeśli decydujemy się na błysk na powiece, nie możemy zapomnieć o wyrównaniu koloru cery i zmatowieniu jej pudrem oraz o konturowaniu. W dzisiejszy makijażu do tych zadań przysłużyło się moje ulubione ostatnio trio: podkład HD Liquid Coverage Catrice, puder Loose Transparent Powder My Secret oraz set do konturowania Golden Rose.




O każdym z tych produktów mogłabym powiedzieć wiele dobrego, ich cechą wspólną jest na pewno to, że ani razu mnie nie zawiodły, są trwałe, łatwo dostępne, i przede wszystkim przystępne cenowo. Jeśli poszukujecie podkładu, który pięknie wtapia się w skórę i idealnie wyrównuje jej koloryt, pudru, który pozostawia matowe wykończenie jednocześnie będąc lekkim i komfortowym oraz palety do konturowania w zestawieniu odcieni - chłodnego i ciepłego brązu, to te produkty są stworzone dla Was.


Mam nadzieję, że spodobała Wam się moja wczesnowiosenna inspiracja makijażowa. Jeśli znacie produkty, które dziś zastosowałam, zachęcam Was do podzielenia się Waszą opinią na ich temat, jestem ciekawa, czy Wam również tak dobrze się sprawdzają.



Stay tuned!



Post nie jest sponsorowany, wszystkie wyrażone opinie są moimi własnymi.

Ps. Backstage wygląda taak! :D

piątek, 17 marca 2017

48. Ruda Akcja | przekaż swój 1% podatku dla Rudej, która pokona SM!

Nareszcie wraz z Rudym mogę podzielić się z Wami pewnym projektem, który wraz z kilkoma osobami postanowiliśmy wcielić w życie. Pomysł powstał od tak, po prostu pomyślałam, że możemy zrobić coś, żeby dołożyć swoją cegiełkę i odrobinę pomóc znajomej osobie. Jeśli spodziewacie się płaczliwych historii, to rozczaruję Was, ponieważ akcja i zbiórka związana jest z jedną z pogodniejszych osób, jakie znam, uśmiech w zasadzie nie schodzi z ust. Tak będzie i tym razem, ponieważ wspierać w chorobie można właśnie w taki sposób - podając dalej coś, co wywoła uśmiech, taki jest właśnie  zamysł naszego projektu.. ale do rzeczy. 


Zastanawiałam się tylko przez chwilę jak w prosty sposób, niewymagający dużego nakładu finansowego, a przy okazji z lekkim przymrużeniem oka nagłośnić opcję przekazania 1% dla Ani, którą znam osobiście, i darzę ogromną sympatią. Zadzwoniłam do brata (on zna Anię dużo lepiej niż ja), od razu spodobał mu się pomysł. Chwilę później napisałam do znajomej graficzki, która projektowała moje logo na bloga (Magda, wielkie dzięki raz jeszcze, Twój talent i pomoc jest nieoceniona!), odpisała, że zaprojektuje dla nas grafikę. Do akcji praktycznie od razu przyłączyły się dodatkowo dwie osoby, które również znają Anię (Luiza & Tomasz, wielkie dzięki za wsparcie!) 


I tak oto powstał projekt Rudej Akcji kalendarzyka z informacją o tym, co wpisać w swoim picie, żeby przekazać 1% podatku dla Ani Tomasz. Wiem, że część nie czyta postów do końca, dlatego najważniejsze informacje już teraz:

Jeśli chcecie wesprzeć Anię, w rubryce KRS wypełniając PIT wpisujcie: 
 KRS: 0000338878, cel szczegółowy: dla Anny Tomasz

Wiem, że część z Was ma już wybraną osobę dla której chce przekazać swój 1%, lub po prostu już się rozliczyliście - nadal możecie nas wesprzeć UDOSTĘPNIAJĄC post lub zdjęcie na Facebooku, Instagramie, itd.

Dodatkowo poza Waszymi profilami, jeśli znacie kogoś, kto prowadzi bloga, kanał na Youtubie, lub zna kogoś, kto to robi - przekażcie dalej prośbę o udostępnienie informacji. Jeśli chcecie, możecie oczywiście dowolnie kopiować zdjęcia z tego postu i wklejać na swoje profile. 

I ostania opcja - każdego, kto chciałby w swoim najbliższym otoczeniu rozdać po kilka, kilkanaście sztuk kalendarzyków Rudej - poproszę o maila: buenosdiasblog@gmail.com z adresem, kalendarzyki zostaną do Was wysłane pocztą






Udostępniając dodajcie koniecznie: KRS: 0000338878, cel szczegółowy: dla Anny Tomasz

Liczymy na Was, stay tuned!

piątek, 17 lutego 2017

47. Nowości kosmetyczne BELL z Biedronki

Od dłuższego czasu w sieci sklepów Biedronka dostępna jest szafa kosmetyczna marki Bell, w której cyklicznie pojawiają się nowe mini-kolekcje kosmetyków kolorowych. Co ciekawe, część tych produktów, pomimo, iż marka Bell dostępna jest w wielu miejscach, jest sprzedawana tylko w Strefie Piękna w Biedronkach. Już wielokrotnie produkty te zaskakiwały mnie swoją jakością, bardzo przystępną ceną i będąc na zakupach spożywczych sprawdzam, czy nie pojawiło się coś nowego.


Od niedawna asortyment szafy kosmetycznej Bell został poszerzony o matowe, pojedyncze cienie do powiek z kolekcji Matte & Nude. Do wyboru mamy cztery warianty kolorystyczne - beż (który koniecznie musiałam przetestować), jasny róż, delikatny żółty, oraz chłodny brąz (który stał się ulubieńcem). Cienie są bardzo mocno napigmentowane, dość "gęste" pomimo suchej konsystencji. Oczywiście nakładam je na bazę, co sprawia, że utrzymują się cały dzień. Beż jest świetną propozycją cienia bazowego, sprawdzi się w każdym makijażu oka. Cena pojedynczego cienia to.. 4,99! Serdecznie polecam Wam sprawdzić i przetestować. 



To, że cienie dobrze sprawdzają się w makijażu oka to jedno, ale w przypadku tego konkretnie cienia w kolorze brązowym postanowiłam przetestować go również w roli.. produktu do konturowania! I tak jak przypuszczałam, sprawdza się rewelacyjnie. Ma chłodny odcień, i niczym w praktyce nie różni się od dedykowanych produktów do konturowania, które wcześniej testowałam. Polecam Wam przetestować go właśnie w takim wydaniu. 



Poza cieniami, Bell ma dla nas również nową linię pomadek Velvet Story. Dostępnych jest 6 kolorów, ja zdecydowałam się na dwa (w odcieniu koralowym oraz śliwkowym), znajdziecie również bardzo ładną czerwień, róż oraz dwa nudziaki. Konsystencja faktycznie jest "velvet'owa", pomadka ma słodki smak i ładnie utrzymuje się na ustach. Nie jest to tak mocne krycie jak w przypadku matowych pomadek, ale myślę, że na wiosnę właśnie taka formuła sprawdzi się idealnie! Cena pomadki to: 6,49.



Dla porównania jak bardzo kolor szminki zmienia charakter makijażu - test obu odcieni. Koral kojarzy mi się typowo wiosennie, natomiast ciemny odcień to bardziej jesienna propozycja, która idealnie sprawdzi się wieczorowo. 





Mam nadzieję, że zainspirowałam Was do sprawdzenia nowości kosmetycznych marki Bell dostępnych w Biedronkach. Nie jestem pewna, czy będzie tak również w tym przypadku, ale poprzednie kolekcje były limitowane, dlatego warto zapoznać się z nimi jak najszybciej. 



Stay tuned!





Post nie jest sponsorowany, wszystkie opinie w nim wyrażone są moimi własnymi na podstawie testu produktu.