wtorek, 24 stycznia 2017

46. Burgundowy make up - nowości kosmetyczne stycznia cz.2 | PHYSICIANS FORMULA | GOLDEN ROSE | COLLISTAR

Staję rano przed toaletką i obiecuję sobie, że tym razem inny kolor, że może butelkowa zieleń, która czeka już od dawna, że może zimowy makijaż ze srebrnym, brokatowym cieniem, a może granat? Otwieram szufladę i?  Jak zwykle oczy widzą najpierw to, co burgundowe i fuksjowe. To moje kolory. Przy ich połączeniu z brązem niebieska tęczówka staje się jeszcze bardziej niebieska, spojrzenie nabiera wyrazu, a dzień nabiera barw. 


Burgundy i fuksje to moje barwy ochronne. Kiedy zdarza się dzień gorszego nastroju, spadku formy, wtedy tym bardziej muszę mieć ze sobą moje kolory. Często stawiam na nie zarówno na powiekach jak i na ustach, ale warunkiem przy takim zestawieniu jest dobry podkład, tak, żeby żadne zaczerwienienia nie były widoczne na twarzy.




Nowością i odkryciem stycznia jest rewelacyjny krem koloryzujący CC marki Physicians Formula. Do tej pory rzadko sięgałam po tego typu kosmetyki z lekkim kryciem, bo wydawało mi się, że nie będą wystarczające. Krem CC z założenia jest lżejszy od podkładu, i tak też jest w tym przypadku, jednak nie oznacza to gorszego efektu. Konsystencja jest niczym mus, komfortowa i niezwykle lekka, kolor wyrównany a produkt tak komfortowy, że zupełnie nie czuć go na twarzy. Jeśli zdecydujecie się na mojego nowego ulubieńca zwróćcie koniecznie uwagę na kolorystykę - marka Physicians Formula nie ma w swoim asortymencie bardzo jasnego odcienia podkładu, ten opisywany jako light moim zdaniem wypada bardziej na medium. Dostępne wyłącznie w Perfumerii Douglas lub online klik!



Kiedy już mam pewność, że cera jest wyrównana i promienna, czas na makijaż oka. Jedną z moich ulubionych baz pod cienie jest produkt włoskiej marki Collistar. Baza o konsystencji delikatnego kremu, bardzo wydajna i skuteczna - sprawdza się pod cienie każdego rodzaju.



Dzisiaj postawiłam na trzy cienie marki Collistar o trzech rodzajach wykończenia. Bazowy cień vet & dry numer 27 (z bardzo drobną drobiną, idealny do rozświetlenia spojrzenia), drugi z tej samej serii o numerze 26 (matowy, burgundowy, bardzo napigmentowany cień) oraz numer 65 z linii seta (chłodny brąz połączony ze srebrną, dość dużą drobiną). 




Trzecim, przedostatnim krokiem w makijażu oka, i jednocześnie największą zmianą w moim makijażu jest nowy, brązowy (!) liner Physicians Formula. Odkąd go wypróbowałam, ani razu nie użyłam czarnego eyelinera. Pisak z bardzo precyzyjną końcówką, która nie wysycha. Ciemnobrązowy, chłodny odcień, kreskę robi się nim w mniej niż 10 sekund. Wydaje mi się, ale najlepiej sami sprawdźcie, że jest również dostępna wersja w kolorze czarnym. 




Ostatnim etapem makijażu oka jest oczywiście wytuszowanie rzęs. Tutaj nikogo nie zaskoczę, wróciłam do klasyki - kultowej mascary Infinito marki Collistar. Silikonowa szczoteczka, maksymalne wydłużenie i rozczesanie, tusz, który nie osypuje się i po otwarciu przez kilka miesięcy pozostaje w niezmiennej konsystencji. Często można go kupić w promocyjnej cenie, warto sprawdzać ofertę w Perfumerii Douglas.


Dopełnieniem każdego makijażu jest oczywiście szminka. Na początku stycznia skusiłam się na nowy odcień moich ulubieńców marki Golden Rose Matte Lipstick Crayon w kolorze 08. Tych pomadek nie trzeba specjalnie przedstawiać - marka proponuje nam bardzo szeroką gamę kolorystyczną, odcień 08 skradł moje serce. Na zdjęciu możecie zauważyć, że moja kredka jest nieco niższa niż standardowo wygląda ta pomadka - tak, tak, ponieważ praktycznie się z nią nie rozstaję, już kilkukrotnie ją ostrzyłam.




Mam nadzieję, że moje nowości i ulubieńcy wpadli Wam w oko. To nie koniec testów, ale obiecuję, że w kolejnym makijażu pokażę Wam dla urozmaicenia inną kolorystykę. 




Stay tuned!




Post nie jest sponsorowany, wszystkie opinie są moje, na podstawie przetestowania produktów.

piątek, 13 stycznia 2017

45. Do it yourself - hybrydy, od czego zacząć? Zestaw startowy Semilac Individual

Paznokcie hybrydowe opanowały branżę kosmetyczną. Mimo, że od czas kiedy spróbowałam ich na swoich paznokciach po raz pierwszy minęło sporo czasu, do niedawna stawiałam na lakiery klasyczne i malowanie paznokci wieczorami w zaciszu domowym.. co drugi dzień. Niestety, lakiery klasyczne mają to do siebie, że mało komu trzymają się w nieskazitelnym stanie dłużej niż dwa - trzy dni. Dobrze położona hybryda utrzymuje się nawet trzy tygodnie, w związku z tym wybór wydaje się oczywisty.



Należę do osób, które kwestie kosmetyczne lubią mieć we własnych rękach, w związku z tym, żeby na dobre zaprzyjaźnić się z hybrydą zaopatrzyłam się w zestaw do samodzielnego działania. Wybór padł na markę Semilac i nowy set z lampą ze średniej półki cenowej. W skład mojego zestawu wchodzi:

lampa UV LED 24 wat
baza (7ml)
top (7ml)
pięć lakierów w mini pojemnościach 3ml (klasyczna pojemność to 7ml)
waciki bezpyłowe
pilniki/polerka
aceton 50ml
cleaner 50ml
striper do usuwania hybrydy

Żeby nieco urozmaicić opcje kolorystyczne zaopatrzyłam się również w metaliczny pyłek Semi Flash, który położony na kolor daje efekt lustra. W zależności od tego, jaki kolor bazowo położymy na płytkę, taki odcień otrzymamy.





Lampa jest niewielka, lekka i bardzo ładna. Czas utwardzania koloru to 30 sekund, dla porównania w lampach starszej generacji zdarza się, że kolor musimy utwardzać przez dwie minuty. Pod lampą mieści się cała dłoń. Zestaw kosztuje 198 zł, cena samej lampy bez zestawu to 99 zł.




Mam mieszane uczucia co do kolorów, które standardowo znajdziemy w tym zestawie. Z pięciu propozycji na pewno nie wykorzystam wszystkich, moim faworytem jest beżowy i brzoskwiniowy odcień. Od razu wypróbowałam też jak będzie na nich wyglądać efekt lustra, a porównanie możecie zobaczyć na próbniku poniżej. 





Aktualnie mam na paznokciach hybrydę wykonaną niecałe dwa tygodnie temu, w związku z tym nie mogę jeszcze podzielić się z Wami efektem mojej pracy z tym zestawem, ale wierzcie mi - nie mogę się doczekać! Dam Wam znać, tymczasem jeśli zastanawiacie się nad rozpoczęciem samodzielnej przygody z lakierami hybrydowymi polecam przyjrzeć się zestawom, a dodatkowe kolory uzupełnicie sobie z czasem.


Niebawem pojawi się kolejny post o tematyce paznokci, stay tuned!

poniedziałek, 9 stycznia 2017

44. Good to be back - nowości kosmetyczne ostatnich tygodni, cz.1

Po (zbyt) długiej przerwie czas nadrobić zaległości i wrócić z podwójną siłą. Przez ostatnie tygodnie miałam okazję przetestować kilkanaście nowości kosmetycznych, a tymi, które sprawdziły się i zagościły u mnie na dłużej chciałabym się z Wami podzielić. Żeby nie zasypać Was zbyt dużą ilością produktów, podzielę ten wpis na części.


Niezależnie od tego, czym zajmuję się zawodowo, w sercu pasja do makijażu i kosmetyków kolorowych jest zawsze na pierwszym miejscu. Moim odkryciem ostatnich tygodni stał się produkt, na którego wprowadzenie na rynek polski czekałam od kilku miesięcy, i absolutnie mnie nie rozczarował. Mowa tu o najpiękniejszym różu, jaki kiedykolwiek miałam przyjemność używać - mozaice marki Physicians Formula.





Produkt jest dopracowany pod każdym względem. Opakowanie, poza pięknym designem i idealną wielkością zostało zaprojektowane w praktyczny sposób, mieści w sobie ukryty pędzelek oraz lusterko. Róż jest tak sprasowany, że mozaika nie ściera się, nawet po tygodniach używania nadal wygląda pięknie. Idealne napigmentowanie i dobór odcieni sprawia, że świetnie wygląda zarówno u blondynek, jak i szatynek. Nie zawiera w sobie drobinek brokatu, ale na twarzy wygląda świeżo oraz delikatnie rozświetla. Marka dostępna jest w sieci Perfumerii Douglas (w wybranych perfumeriach) oraz sklepie online klik!


Produktem, który najbardziej lubię testować, i który jest podstawą mojego codziennego makijażu jest czarny eyeliner. Nowością w mojej kosmetyczce jest liner marki Wet'n'Wild w formie markera, z nieco inną końcówką niż standardowy pisak. Przy pierwszym użyciu miałam wątpliwości co do komfortu nakładania, ale szybko przekonałam się, że jest bardzo wygodny i pozwala narysować precyzyjną kreskę. Liner ma głęboko czarny kolor, nie kruszy się i nie rozmazuje. Marka Wet'n'Wild dostępna jest w Drogeriach Natura.



Pozostając w strefie makijażu oka, jako że rzadko zdarza mi się nosić doklejone rzęsy, obowiązkowym kosmetykiem jest czarny tusz do rzęs. Podobnie jak w przypadku linera, również tutaj amerykańska marka Wet'n'Wild pozytywnie mnie zaskoczyła proponując nietypową szczoteczkę oraz bardzo trwałą formułę tuszu. 




To, co odróżnia go od innych to fakt, że pomalowane rzęsy nawet po całym dniu pozostają miękkie w dotyku - nie twardnieją pod wpływem zastygnięcia produktu, a tusz nie kruszy się i nie osypuje. Silikonowa szczoteczka pogrubia i wydłuża, po nałożeniu jednej warstwy uzyskujemy delikatnie podkreślone rzęsy, przy podwójnej aplikacji możemy uzyskać mocny efekt. Poprzednikiem tego tuszu jest wersja różowa - klik! Marka dostępna wyłącznie w Drogeriach Natura.


Na koniec chciałabym pokazać Wam paletkę cieni, którą wykonałam makijaż widoczny na zdjęciach. Zestaw składa się z pięciu cieni - satynowych oraz z drobiną, idealnie sprawdzi się zarówno do wykonania makijażu dziennego, jak i mocniejszego podkreślenia oka. 




Moimi faworytami są: jasny cień bazowy oraz średni brąz, ale w przypadku makijażu widocznego na zdjęciu użyłam aż czterech cieni z tej palety. Kolory utrzymują się cały dzień, paleta jest niewielka, zmieści się w każdej kosmetyczce. W swojej ofercie marka ma kilka połączeń kolorystycznych, jednakże moim zdaniem ta propozycja jest najbardziej uniwersalna. 


Myślę, że jak na jeden wpis nowości kosmetycznych w sam raz! Zachęcam Was do przyjrzenia się tym dwóm markom podczas wizyty w Douglasie i Naturze. Pozostajemy w kontakcie, jeszcze w tym tygodniu pojawi się post o nieco innej niż dotychczas, choć nadal kosmetycznej tematyce.


Stay tuned!